Jedzenie kupowane z ulicy i spożywane w biegu kojarzy się nieciekawie. Nadmuchana bułka z niezidentyfikowanym mięsem i nijakim sosem, kupowana w akcie desperacji w fastfoodowej sieci, albo zapiekanka z obskurnej budki przy ulicy.

Na szczęście trwająca od paru sezonów moda na produkty regionalne i tradycyjne rewolucjonizuje także dziedzinę ulicznych straganów z jedzeniem, pokazując że „z biegu” może również oznaczać „smacznie i zdrowo”.

Polskie jedzenie uliczne nadal dominują zapiekanki i kebaby, nieśmiało przeplatane staranniej dobranymi pozycjami – rozmaitymi burgerami, czy kanapkami ze składników pochodzących od lokalnych producentów. Podczas gdy rozwijająca się polska kultura ulicznego jedzenia kopiuje trendy zza Oceanu, Skandynawia od lat buduje własne tradycje w tej dziedzinie.

Hot-dog to tylko początek

Widząc szwedzki korvikiosk wiele osób myśli o amerykańskich hot-dogach. Co się zgadza? Kiełbaska i bułka (choć nie zawsze). Co się nie zgadza? Wszystko inne, choć klasyczna wersja z musztardą i keczupem na pewno się w korvikiosku znajdzie. Bardziej kusząco (i kalorycznie!) wygląda wersja räksallad, czyli bułka z majonezową sałatką z krewetek na wierzchu. Jeśli masz chwilę, żeby usiąść – możesz wybrać korv na talerzu – bez bułki, z ziemniaczanym purée (mos) i sałatką z piklowanych ogórków (bostongurka). Ostatecznego spustoszenia w diecie dokona węglowodanowy potwór: tunnbrödsrulle – kiełbaska,  purée, sałatka z krewetek, odrobina świeżych warzyw są zawinięte w pszenny placek przypominający tortillę i polane musztardą i keczupem. Idealna przekąska na skandynawską zimę (przez wielu polecana również na kaca).

W Danii królem ulicznego jedzenia jest pølsemænd czylipan od kiełbasek”. Specyficzny kolor kiełbasek (rød pølse) sprzedawanych z elektrycznych wózków ma dość mroczną historię – w latach 20. XX wieku  w czerwonym barwniku zanurzano nieświeże egzemplarze i następnie sprzedawano jako tańszy produkt głodującym Duńczykom.

Z czasem barwienie wszystkich kiełbasek stało się tradycją i teraz można przebierać wśród produktów wytwarzanych z najwyższej jakości mięsa, doprawianych tradycyjnie lub np. mieszanką aromatycznych, azjatyckich przypraw.  Rød pølse podawane jest zazwyczaj na talerzu, z wybranymi sosami, sałatką z ogórków, podsmażaną cebulką, sosami i świeżym pieczywem.

Ryba na szybko

Chcąc spróbować prawdziwie szwedzkiego jedzenia, wędrując po ulicach szukaj białych budek z napisem strömming. Oprócz różnych wersji śledzi w marynatach i kiszonych, podaje się tam świeże, podsmażane filety, najczęściej serwowane z purée, albo chrupkim pieczywem i sosem tatarskim. Można też spotkać śledziowe burgery, czyli rybę podaną w bułce, z warzywami – wygodna opcja, jeśli chcesz zabrać posiłek ze sobą w dalszą drogę.

Coraz większą popularnością cieszą się mobilne jadłodajnie (food truck) – wiele z nich ma w ofercie świeże owoce morza. Sałatka z krewetek, kanapka z kawiorem czy rybne ciasteczka z sosem tatarskim – jeśli masz ich spróbować, koniecznie zrób to w Skandynawii.

-> Jak to robią Duńczycy? Nie marnują!: Kopenhaga – tu jedzenia się nie marnuje <-

Kanapka, czy nie kanapka?

Skandynawowie szczególnie ukochali sobie kanapki. Jeśli oczekujesz gumowatej bułki z nijaką wędliną i smutnym listkiem zwiędniętej sałaty – na duńskich stoiskach ze smørrebrød srogo się zawiedziesz. Istnieją restauracje, proponujące niemal 200 wariantów tej potrawy, a jakąś jej formę oferuje niemal każdy punkt gastronomiczny w Danii. Podstawą jest żytni chleb, wypiekany tradycyjnymi metodami (jego przyszykowanie zajmuje dobę) z masłem. Jedna z najsławniejszych odmian  smørrebrød nosi nazwę Słońce nad Gudhjem i poza chlebem zawiera wędzonego na gorąco śledzia, szczypiorek, rzodkiewkę i surowe żółtko jajka. Szczególnie głodni klienci mogą do tego zamówić sałatkę ziemniaczaną. Chociaż smørrebrød można kupić na ulicznych stoiskach, ze względu na bogactwo dodatków nie jest to danie odpowiednie do spożywania w biegu – będziesz potrzebować stołu, noża i widelca.

To samo dotyczy szwedzkiego smörgåstårta, słusznie nazywanego tortem kanapkowym. Warstwy białego chleba układa się w formie i – jak ciasto –  przekłada warstwami kremu na bazie jajek i majonezu, a także: pasztetami, serami, wędzonymi rybami, warzywami cząstkami winogron, cytryn, wędlinami, kawiorem, krewetkami… Brzmi pysznie? Na pewno wygląda imponująco.

Dobrze, tylko gdzie?

Przy korzystaniu z ulicznych stoisk z jedzeniem obowiązuje ta sama zasada, którą doświadczeni podróżnicy stosują przy wyborze restauracji: wybieraj miejsca, w których jest dużo ludzi, najlepiej miejscowych. Tłum klientów nie tylko jest wskazówką, że w danym miejscu podają coś pysznego –  duży „przerób” zapewnia też stałe uzupełnianie składników, dzięki czemu podane potrawy są zawsze świeże.

Dobrego ulicznego jedzenia w Skandynawii warto szukać w halach targowych, na przykład  Saluhallen lub Feskekörka w Göteborgu. W poszukiwaniu ryb ruszaj nad wodę – w okolicach portów znajdziesz targowiska z produktami – dosłownie – prosto z morza. W wielu miastach powstają również miejsca skupiające pasjonatów jedzenia, gdzie oprócz dań tradycyjnych można spróbować bardziej egzotycznych propozycji. Jednym z takich miejsc jest otwarte w tym roku Papirøen w Kopenhadze – znajdziesz tam stoiska i food trucki oferujące dania z różnych zakątków świata i lokalne, w większości przygotowywane z organicznych produktów.

Nabrałeś chęci na pyszne szybkie przekąski? Nie czekaj i sprawdź nasze rejsy promem do Szwecji!

Zuzanna Czerniak