Wielkie hole wyłożone puszystymi czerwonymi dywanami, kryształowe żyrandole, lśniące lady i finezyjne kompozycje kwiatów w kosztownych wazonach – oto jak większość z nas wyobraża sobie wystrój luksusowego hotelu. A gdyby tak elegancki hotelowy boy zaniósł nasze walizki do domku na drzewie, opalanego drewnem mongolskiego namiotu, podwodnej kabiny lub bokserskiej sali treningowej? W Skandynawii wszystko jest możliwe! Poznajcie hotele, które oprócz zwykłego wypoczynku oferują swoim gościom przejście na drugą stronę lustra, prosto do krainy magicznego marzenia na jawie.

Noc w domku na drzewie

Turystów, którym marzy się wypoczynek na świeżym powietrzu w bliskości z dziką naturą z pewnością zainteresują oryginalne rozwiązania Treehotelu położonego w szwedzkiej wiosce Harads nad rzeką Lule. Zakwaterowanie w jednym z przygotowanych przez ośrodek pokoi jest niczym podróż do kolorowych czasów dzieciństwa, bo udostępniane gościom pomieszczenia znajdują się w… domkach na drzewach. W zależności od tego czy chcemy naturalnie wtopić się w otoczenie, czy puścić wodze fantazji i znaleźć się w centrum zainteresowania, możemy wybrać nocleg w domku imitującym pokryte gałęziami ptasie gniazdo, w niewidzialnej „kostce”, która dzięki lustrzanym ścianom idealnie zlewa się z koronami drzew, w bajkowej czerwonej chatce lub w domku-UFO. Co ciekawe, komfort takiego zakwaterowania w niczym nie przypomina zapamiętanych z dzieciństwa ciasnych kryjówek. Niepozorne domki Treehotelu posiadają wygodne minimalistyczne wnętrza, harmonizujące ze spokojną atmosferą lasu, w którym czas zdaje się płynąć wolniej.

Ciekawą alternatywą dla tradycyjnego hotelu, zapewniającą jedyny w swoim rodzaju kontakt z przyrodą, jest także norweski Canvas hotel położony w zachodniej części Telemarku. Można tam zamieszkać w jednej z dziesięciu mongolskich jurt wyposażonych w drewniane podłogi i kominki. Każdy z namiotów posiada też prywatne patio z żeliwnymi wannami, w których można wziąć relaksującą kąpiel z widokiem na jezioro.

W grocie króla gór

Gdyby król krasnoludów z książek Tolkiena szukał noclegu w Szwecji, zainteresowałby się apartamentem położonym w sercu góry. Zwykli śmiertelnicy mogą pozwolić sobie na taką przygodę, wybierając się do Gruvgårdens w miejscowości Sala. Sala Silvergruva to muzeum jednej z pięciu największych kopalni srebra na świecie, połączone z hostelem, urządzonym w byłych kwaterach robotników. Goście mogą zwiedzać kręte, podziemne korytarze, podziwiać szyby i poznać historię dziewiętnastowiecznego górnictwa. Najwięcej emocji budzi jednak apartament hotelowy położony w samym sercu góry, 155 metrów pod ziemią. Prowadzi do niego malownicza droga wzdłuż galerii, z widokiem na jaskinie i zalane szyby kopalni, które tworzą podziemne jeziora. Wystrój łączy surową naturę z komfortem, czy wręcz przepychem (srebrny żyrandol na tle wykutych w kamieniu ścian!). Pod ziemią nie ma zasięgu sieci komórkowych, dlatego do dyspozycji gości pozostaje krótkofalówka i hotelowy intercom. O każdej porze dnia i nocy można skontaktować się z obsługą.

-> Lubisz podróżować budżetowo? Przeczytaj: Rowery i hostele, czyli jak niedrogo podróżować po Szwecji <-

Czy mieszka z nami pilot?

Bujających w obłokach zainteresuje Jumbo Stay – hostel urządzony w Boeingu 747 z 1976 roku. Samolot ma na imię Liv (na cześć córki właściciela hostelu) i jest na stałe zaparkowany przy wjeździe na sztokholmskie lotnisko Arlanda. Mieści 76 łóżek w 27 pokojach o standardzie dopasowanym do potrzeb różnych gości. W kokpicie pilotów urządzono przytulny apartament z panoramicznym widokiem na pas startowy. Ograniczona przestrzeń niższych pokładów została sprytnie zagospodarowana w wieloosobowe pokoje z łóżkami piętrowymi. Jest też bar, kawiarnia i sala konferencyjna przerobiona z pokładu pierwszej klasy przy użyciu oryginalnych foteli. Na lewym skrzydle Jumbo Jeta urządzono taras widokowy. Właściciele zapraszają do wizyty zarówno turystów szukających noclegu blisko lotniska, jak i osoby zainteresowane lotnictwem. Obsługa hostelu z przyjemnością oprowadzi gości po samolocie i przybliży jego historię.

Akwaria zamiast okien

Na koniec coś dla amatorów podwodnych wojaży w stylu kapitana Nemo – pływający Utter Inn. Jest to zaprojektowany przez Mikaela Genberga minihotel dryfujący po jeziorze Mälaren niedaleko miasteczka Västeras w Szwecji. Składa się z dwóch poziomów – górnego, umieszczonego nad powierzchnią wody, budzącego skojarzenie z domkiem wydry i dolnego, zanurzonego 3 metry pod wodą. Turyści, którzy zdecydują się na nocleg w Utter Inn zamiast banalnej panoramy miasta zobaczą za oknami barwne ławice ryb.

Ekscentryczne hotele Skandynawii zmieniają tradycyjne spojrzenie turystów na podróżowanie. Pokazują, że hotelowy pokój nie musi być jedynie miejscem, do którego wraca się po całym dniu zbierania wrażeń. Przeciwnie – może stanowić początek kolejnej ekscytującej przygody!

Agnieszka Moroz, Zuzanna Czerniak