Z czym Wam się kojarzy Dania? Młodszym pewnie z klockami LEGO i baśniami Hansa Christiana Andersena, tym starszym być może z Hamletem i piwem Carlsberg. Fanom kryminałów przypomną się kultowe seriale tego gatunku „Forbrydelsen” i „Most nad Sundem”, a miłośnikom gotowania przyjdzie na myśl kopenhaska Noma, restauracja wielokrotnie nagradzana i uznawana za jedną z najlepszych na świecie.

Nie odchodząc jednak zbyt daleko, zajrzyjmy w media społecznościowe. Na Instagramie króluje #hygge – ponad półtora miliona postów oznaczonych jest tym hashtagiem, a wybierając go, można obejrzeć zdjęcia przytulnych wnętrz, potraw z serii „comfort food”, pięknych krajobrazów, a także wszystkiego, co może poprawiać nastrój. Tutaj Danię określają trzy podstawowe słowa: szczęście, minimalizm i ekologia.

Wszystkie te skojarzenia mieści w sobie państwo, które jest siedem razy mniejsze od Polski! Aby doświadczyć tej różnorodności, najlepiej podążyć pod dwa adresy – sprawdzić, jak się ma rozrywkowa Kopenhaga – miasto, które wyznacza trendy w kulturze, architekturze i modzie, a następnie odwiedzić spokojną i nastrojową wyspę Bornholm.

Dania energetyczna

Jeśli oglądaliście duńskie kryminały, zapewne macie wrażenie, że Kopenhaga to mroczne miasto, w którym trup ściele się gęsto, ludzie chodzą w niedbałych, rozciągniętych swetrach, a nad miastem roztacza się charakterystyczna mgła. Nic bardziej mylnego – prawdziwy entourage miasta nie pokrywa się z tym filmowym. Ba, stolica Danii rokrocznie wygrywa rankingi na najbardziej przyjazną i szczęśliwą metropolię. Skąd więc to zderzenie wyobrażeń? Taka jest przyjęta przez skandynawskich filmowców konwencja. Im bardziej w rzeczywistości jest ukryta mroczna natura człowieka, tym mocniej wychodzi na wierzch w artystycznym wydaniu.

Jaka jest więc prawdziwa Kopenhaga? To miasto, które aż się prosi, by korzystać z niego pełnymi garściami. Na każdym skwerku, w parkach, a nawet w Ogrodach Królewskich mieszkańcy grillują, organizują pikniki, opalają się i biegają. Wszędzie są ścieżki rowerowe (jest ich ponad 400 kilometrów!), więc także ta aktywność ma tutaj wielu swoich wielbicieli. Warto zajrzeć do dzielnicy Christianshavn, gdzie pełno jest klimatycznych knajpek i eleganckich restauracji. To właśnie tutaj siedzibę ma, wyróżniona dwoma gwiazdkami Michelin, Noma. Wprawdzie szef René Redzepi i jego załoga wybierają się w marcu do Meksyku, ale już w czerwcu zamierzają wrócić z jeszcze bardziej eksperymentalną kuchnią. Już teraz dobrze jest zarezerwować sobie miejsce!

Jeśli zakupy, to tylko na deptaku Strøget. Znajdziecie tu niemal wszystko – zarówno hot-dogi z cebulową posypką, jak i królewską porcelanę. Tę ostatnią można kupić w firmowym sklepie Royal Copenhagen. Markę założyła w XVIII wieku królowa Juliana Maria. Zajrzyjcie też do znanego, wybudowanego w 1870 roku domu towarowego Magasin du Nord. Mieści on najnowsze kolekcje od znanych duńskich projektantów. Nawet przy braku funduszy, warto wybrać się do niektórych galerii handlowych – często wyglądają jak nowoczesne muzea. W Illums Bolighus można usiąść na fotelu typu „mrówka” projektu Arnego Jacobsena, czy też zobaczyć pomysłowe lampy Normann Copenhagen. Jest jeszcze jedna zaleta Strøgetu – szybko dojdziecie nim do urokliwej dzielnicy portowej Nyhavn!

A Nyhavn to wizytówka Kopenhagi! Siedemnastowieczny port to kolorowe kamienice, przycumowane wzdłuż kanału stateczki i… bujne życie towarzyskie. Z tego powodu chętnie bytowali tu rozmaici artyści. Niedaleko kanału mieszkał sławny bajkopisarz Hans Christian Andersen. To on stworzył postać małej syrenki, która nieszczęśliwie zakochała się w człowieku. Andersenowska bohaterka była inspiracją dla innego symbolu miasta – pomnika zamyślonej dziewczyny, stworzonego przez rzeźbiarza Edvarda Eriksena.

Będąc w Kopenhadze, nie sposób nie zobaczyć królewskich rezydencji – Zamku Christiansborg, w którym dawniej mieszkali duńscy monarchowie, i Pałacu Amalienborg, oficjalnej siedziby królów. Sporą atrakcją jest zmiana warty – jest szczególnie uroczysta, gdy w pałacu przebywa królowa Małgorzata II. Wielu turystów za punkt honoru stawia sobie zrobienie selfie z jednym z gwardzistów w niedźwiedziej czapie. Trudno wymienić wszystkie atrakcje Kopenhagi – oferta kulturalna miasta pęka w szwach: majowy festiwal piwa, na przełomie maja i czerwca cykl imprez ulicznych pod hasłem Copenhagen Distortion, wyścigi starych samochodów i Kopenhaskie Gotowanie w sierpniu, a do tego wiele innych wydarzeń muzycznych, modowych i teatralnych. Uff, jesteście zmęczeni? Pora wybrać się na Bornholm.

Dania spokojna

Pocztówkowy krajobraz – zielone wzgórza, gdzieniegdzie rysujący się zarys małych mieścin z czerwonymi i żółtymi domkami, a w dali błękit morza. Jeśli dorzucić do tego jeszcze informację, że Bornholm jest najbardziej nasłonecznionym miejscem na Bałtyku, to od razu można mu przykleić plakietkę „raj”. Wyspa – jak na skandynawską – ma zresztą bardzo południowy klimat. W ogródkach można wypatrzeć egzotyczne gatunki roślin – chociażby figi, brzoskwinie i morwy. Nawet mieszkańcy zachowują się trochę jak Włosi czy Hiszpanie – nigdzie się nie spieszą. Nastrój szybko udziela się turystom.

Bornholm to idealne miejsce, aby praktykować mindfulness. Każda część wyspy zaprasza, aby się na chwilę zatrzymać, zachwycić i pokontemplować. Na północy strome klify, o które z wielką siłą rozbijają się fale. Na jednym z nich ruiny zamku Hammershus, pochodzące z XIII wieku. Na zamek warto wejść nie tylko po to, aby poczuć atmosferę dawnej fortyfikacji, ale także, by nacieszyć się niesamowitym widokiem na wyspę, a przy dobrej pogodzie zobaczyć majaczące w oddali wybrzeże Szwecji. W okolicy znajdują się też wrzosowiska Hammeren i osada rybacka Allinge, której początki sięgają średniowiecza. Warto tu przyjechać szczególnie na wakacje w lipcu, kiedy odbywa się festiwal jazzowy. Muzykę można wtedy usłyszeć zarówno w kawiarniach, jak i w plenerze.

Centrum wyspy to jeden z największych kompleksów leśnych Danii – Almindingen. Spacerując po tym terenie, można natknąć się na małe jeziorka i spore głazy narzutowe, naniesione tu przez lądolód w czasie epoki lodowcowej. Skały są cały czas w ruchu – legenda głosi, że podskakują, ponieważ są osadzone na sporym diamencie. Nieco bardziej na zachód leży największe miasto wyspy – Rønne, a w nim najmniejszy domek! Ma charakterystyczne niebieskie drzwi, do których prowadzą drewniane minischodki. Jest tu jeszcze kilka innych interesujących obiektów, m.in. kościół Św. Mikołaja i latarnia morska z XIX wieku. Najważniejszym punktem miasta jest oczywiście rynek, zwany tu Store Torv, a na nim ratusz miejski wybudowany w 1834 roku. To tutaj latem kwitnie życie kulturalne –  odbywają się liczne festyny i koncerty.

Gdzie można zdrowo poleniuchować? Zdecydowanie na południu! Szczególnie warto poleżeć na piaszczystej, niemalże białej plaży w Dueodde. Nie dość, że ciągnie się kilometrami, to jeszcze jej szerokość w niektórych miejscach osiąga nawet 150 metrów! Kto woli bardziej aktywny odpoczynek, koniecznie niech weźmie ze sobą rower. Na wyspie jest prawie 250 kilometrów ścieżek, a tubylcy zdecydowanie przedkładają rower nad samochód. Utopia? Jest jeszcze jedna rzecz, które sprawia, że Bornholm wydaje się być nierealny – przydrożne kramiki z warzywami, kwiatami, książkami czy figurkami są bezobsługowe. Produkty mają przylepioną karteczkę z ceną, a obok stoi skarbonka na pieniądze. Nie ma chyba miejsca bardziej hygge…

Dania na wyciągnięcie ręki

Wbrew pozorom Dania nie jest wcale daleko. Zwłaszcza gdy można wyspać się po drodze. Wystarczy skorzystać z promu i jednej z jego wygodnych kajut. Ze Świnoujścia do szwedzkiego Ystad prom płynie ok. 8 godzin, ten czas w zupełności wystarcza, aby zregenerować siły. A potem już tylko dzieli Was 90 kilometrów od Kopenhagi bądź półtoragodzinny rejs katamaranem od bornholmskiego Rønne. Atrakcyjne cenowo bilety do obu miejsc posiada w swojej ofercie Unity Line. Bez przeszkód można zabrać ze sobą samochód, motocykl bądź rower.

A może wycieczki zorganizowane? Przewoźnik przygotował w tym roku aż cztery propozycje z tego regionu. Można poznać „Różne oblicza Danii” i w trakcie długiego, majowego weekendu zwiedzić zarówno energetyczną Kopenhagę, jak i spokojny Bornholm. Ale wrażenia można też podwoić – i podczas wakacji osobno zwiedzić stolicę, wybierając program  „Odwiedziny u Hamleta i w królewskiej Kopenhadze”, a następnie wypocząć na „Bornholmie – zielonej wyspie Bałtyku. To jaką Danię wybieracie?

Katarzyna Cichocka