Na całym świecie tysiące ludzi odwraca się od konsumpcyjnego stylu życia, rozdaje swój dobytek, piecze własny chleb i wsiada na rowery. Minimaliści. O co im chodzi?

Minimaliści pytają siebie, czego naprawdę im potrzeba i dążą do tego, by nie pogrążać się w nadmiarze. Uznają, że dobrobyt nas rozleniwia, a przedmioty zniewalają. Chcą mieć mniej, za to bardziej świadomie.

Niekoniecznie asceza

Początkujący minimaliści często rzucają się w wir ograniczeń. Wyznaczają sobie cele – mieć nie więcej niż 100 rzeczy niezbędnych do życia, zmniejszyć ich ilość o połowę w ciągu roku. Guru tej filozofii, Leo Babauta ogłosił, że posiada 42 przedmioty, wliczając w to obrączkę i krem do golenia. Jednak w ograniczeniach można przesadzić tak samo jak w konsumpcji, wpadając w pułapkę zakazów i nakazów.

Dlatego najważniejsze dla minimalistów są: wolność – od niepotrzebnych przedmiotów i bodźców; prawo wyboru – do jakiego stopnia i w jakich dziedzinach życia wprowadzić plan minimum; szczerość – czy chęć posiadania to wynik potrzeby, czy mody?

Osoby, które zdecydowały się zmienić styl życia opowiadają, że skupienie uwagi na „być” zamiast „mieć” otwiera oczy na najbliższe otoczenie i siebie samego. Pomaga odkryć lokalne inicjatywy, ofertę kulturalną swojej miejscowości, bogactwo lokalnych bibliotek, ale też – przypomnieć sobie uroki spacerów i rozmów z najbliższymi.

Surowy urok

Prosto urządzone wnętrza motywują do zapanowania nad nadmiarem gadżetów. Niekwestionowanym królestwem minimalistycznego designu od lat 30. XX wieku pozostaje Skandynawia. Proste, czyste linie i ograniczona forma skandynawskich projektów dają poczucie ładu, harmonii i ponadczasowej elegancji. Jednocześnie, użycie drewna, wikliny i naturalnych tkanin sprawia, że wnętrza wyglądają przytulnie i domowo. Ten styl, jak żaden inny, łączy hołd oddawany przyrodzie, z nowoczesną funkcjonalnością – niezbędną, w cywilizowanym świecie. Uniwersalny i bezpretensjonalny – nie wychodzi z mody od lat.

O skandynawskim stylu mówi się złośliwie, że jest „modą na ukrywanie”. Jednak trudno nie zgodzić się, że system schowków i szuflad pomaga w uporządkowaniu dobytku i ułatwia organizację życia codziennego.

Szyk i styl

Prostota i elegancja to cechy, które pierwsze przychodzą do głowy na myśl o francuskim stylu. Dziwnym trafem, to właśnie Francuzi potrafią wyglądać olśniewająco nawet w starych dżinsach i t-shircie. Klucz do sukcesu tkwi w minimalizmie. Proste kroje i gładkie materiały można łączyć ze sobą niemal bez ograniczeń. Odpada konflikt między deseniami poszczególnych ubrań, powstaje za to idealne tło dla charakterystycznych dodatków – ciekawej biżuterii, niebanalnych butów czy… osobowości noszącego.

Budowanie minimalistycznej, uniwersalnej garderoby zyskuje na popularności. Poradniki prześcigają się w prezentowaniu list „obowiązkowych elementów każdej szafy”, a sieciowe sklepy poszerzają działy z kolekcjami podstawowymi. Zaletą tej mody jest fakt, że mając ograniczone pole do popisu w kwestii krojów i wzorów, producenci zaczynają konkurować jakością użytych materiałów i stopniem dopasowania do sylwetek swoich klientów.

-> O skandynawskim stylu przeczytasz też tu: Skandynawski styl i estetyka <-

Mini-legion

Upraszczanie życia i powrót do natury zawładnęły sercami i wyobraźnią mas. Przez internet przelewa się fala setek tysięcy „minimalistycznych” zdjęć. Harmonijne, jasne wnętrza, proste meble, gładka pościel. Domowy chleb na dębowej desce do krojenia. Biel, odcienie szarości, czasem akcenty koloru lub faktury. Pledy, kosze i dywany dziergane na bambusowych drutach. Ograniczenia inspirują – do szukania nieoczywistych rozwiązań, zdobywania umiejętności, wolniejszego, spokojniejszego życia.

Dla współczesnego człowieka zatrzymanie się i głęboki oddech stają się czymś nowym i ekscytującym. Legiony zarażonych prostym życiem odkrywają, że potrafią sami – wydziergać szalik, wyhodować roślinę, zrobić zabawkę dla dziecka. Umiejętności oczywiste dla pokolenia naszych dziadków, urastają do rangi talentów. Tym, którzy jeszcze nie odkryli, że można zwolnić, imponuje, że ktoś potrafi dopasować rytm dnia do cyklu wyrastania chleba, zrezygnować z godziny przed telewizorem na rzecz hobby, przesiąść się z samochodu na rower.

Jak zwolnić?

Przemawia do ciebie idea minimalizmu, ale trochę brak ci motywacji? Nie wiesz, jak się za to zabrać? Zacznij od refleksji.

Masz w domu przedmioty, których nie używasz? Takie, o których istnieniu zapominasz? Oddając je komuś potrzebującemu zyskasz przestrzeń (na coś ciekawszego, bardziej przydatnego) i czas (zaoszczędzony na sprzątaniu), a także poczucie ładu.

Znasz codzienny rytuał poszukiwania ulubionej koszuli, to uczucie, że nie masz w co się ubrać, choć szafa pęka w szwach? Mniejsza ilość odzieży ułatwia jej organizację i wyzwala kreatywność. Pomaga zbudować własny styl, zaobserwować w czym naprawdę wyglądasz i czujesz się dobrze.

Zdarza ci się wyrzucać jedzenie lub impulsywnie kupować niezdrowe przekąski? Zamiast robić tygodniowe zapasy w supermarkecie, kupuj częściej, ale mniej. Wybierz małe sklepy, w których znajdziesz świeże produkty od lokalnych producentów.

Tracisz czas w samochodzie w godzinach szczytu, a na benzynę przeznaczasz równowartość weekendu w SPA? Zrób eksperyment – przez miesiąc korzystaj z alternatywnych środków transportu. Spacer na przystanek poprawi twoją kondycję, a rowerem z łatwością ominiesz korki.

-> Może Cię zainteresować: Kopenhaga – tu jedzenia się nie marnuje <-

Zuzanna Czerniak