Od piwa głowa się kiwa, głosi polskie przysłowie. Alkohol, którego smak znano już tysiące lat temu i na przestrzeni dziejów wytwarzano z pasją na wszystkich kontynentach, zmieniał ludzką świadomość i to nie tylko za sprawą jego przesadnego nadużycia. Czy szczęśliwy związek browarnictwa z kulturą, sztuką i nowoczesną techniką brzmi nienaturalnie? W Danii ten czworokąt nikogo nie dziwi, a na dodatek opiera się na podstawach mocnych, niczym nogi słonia. Prezentujemy kilka ciekawostek o alkoholu w Danii.

7 dzbanów piwa

W sumeryjskim Eposie o Gilgameszu, jednym z najstarszych zabytków piśmiennictwa na świecie, datowanym na ok. 2500 r. p.n.e. pojawia się wzmianka o Enkidu – kudłatym barbarzyńcy wychowanym pośród dzikich zwierząt, który pełnię człowieczeństwa mógł osiągnąć dopiero po wypiciu siedmiu dzbanów piwa. Babiloński kodeks Hammurabiego piwu poświęca całe cztery paragrafy, wszystkie regulujące szczegóły fachu oberżystki (a zwłaszcza sankcje przewidziane w przypadku jej nieuczciwości).

W nordyckiej Eddzie piwo zyskuje przydomek napoju śmiertelników, a w fińskim poemacie Kalewala wzmianka o nim zajmuje 400 wersów, dwa razy więcej niż opis powstania świata. Związek piwa z kulturą przeplata się niepostrzeżenie przez dzieje całej ludzkości. Jego współczesne wątki przenikają dziś przez Europę, a za motyw przewodni coraz bardziej odpowiadają również Duńczycy. Być może, wciąż drzemią w nich rozkochane w piwie geny Wikingów i dar do podbijania nowych lądów.

Picie piwa w stylu Wikinga

Życie wczesnośredniowiecznych ludów Północy w dużym uproszczeniu polegało na podbijaniu świata i piciu piwa. Nordyckie słowo aul(t), oznaczające „gorzki” pojawiało się na ich ustach tak często, jak trunek, który opisywało. Być może wojenne okrzyki, z którymi Wikingowie podbijali brytyjskie wyspy, dość regularnie przeplatały się z owym radosnym, piwnym zawołaniem, bo po barbarzyńskiej inwazji słowo to na stałe zagościło w tamtejszych krainach. „Ale” (pozbawione literki „t” ), szybko stało się popularnym angielskim określeniem na napój najeźdźców. Co więcej, dziś, to mętne, ciepłe, pozbawione piany i bąbelków piwo górnej fermentacji uważane jest za tradycyjny brytyjski specjał. Tymczasem w Skandynawii słowo „ale” przetrwało językową ewolucję, i mimo, że krótsze o kolejną literkę („e”) – jako „øl” – tak jak przed wiekami, nadal znaczy piwo.

Więcej o Wikingach możesz przeczytać w  Szalona radość Wikinga i Kuchnia Wikingów.

Lager wyczarowany z kapelusza

To zamiłowanie do stałości w „piwnym” nazewnictwie, może doprowadzić do wniosku, że Duńczycy są wierni przyzwyczajeniom wdrożonym przez wojowniczych pradziadów. Nie ulega wątpliwości, że ich długowieczny związek z piwem pielęgnowany jest z oddaniem, jednak to również za ich sprawą piwo przeszło znaczącą metamorfozę. Podwaliny pod ten proces położył Jacob Christian Jacobsen, twórca browaru Carlsberg. Był schyłek pierwszej połowy XIX wieku, kiedy młody Jacobsen wyrwał się z browaru własnego ojca i ruszył w podróż do Monachium, aby odkryć sekret warzenia piwa w niskich temperaturach.

Od bawarskich mistrzów otrzymał dzbanek drożdży, wykorzystywanych przy produkcji nowego, znanego dziś na całym świecie piwa typu lager. Aby w pełnej świeżości dowieźć skarb z powrotem do Danii, Jacobsen umieścił go w swoim kapeluszu – cylindrze i przy każdym postoju zanurzał w okolicznych strumieniach. Już w rodzinnej Kopenhadze pożyczył od własnej matki balię i zaczął swoje eksperymenty nad produkcją nowego piwa.

Spadek, który otrzymał po śmierci matki pozwolił mu na życiową inwestycję. Na szczycie wzniesienia położonego na obrzeżach miasta wybudował browar, który nazwał na cześć swojego pięcioletniego syna Górą Carla i we wrześniu 1847 roku uruchomił pierwszą produkcję. Tak powstał Carlsberg i pierwsze duńskie piwo typu lager.

Jacobsen odniósł w Danii spory sukces. Po dwudziestu latach od wyprodukowania pierwszego piwa w Gamle Carlsberg (Stary Carlsberg) przedsiębiorca zaczął eksportować trunek poza granice kraju. W kilka lat później otworzył Laboratorium Carlsberga. W tym miejscu, w 1883 roku, pochylony nad mikroskopem Emil Hansen, oddany pracownik Jacobsena, odkrył metodę rozmnażania czystych drożdży, które także w cieple zachowywały doskonałą jakość.

Drożdże, nazwane Saccharomyces Carlsbergensis umieszczono w specjalnym banku czystych drożdży, który Jacobsen udostępnił całemu światu, w tym także swojemu odwiecznemu rywalowi Tuborgowi (który ostatecznie został przejęty przez Carslsberga w 1970 roku). Dzięki odkryciu i szlachetnym geście producenta, Saccharomyces Carlsbergensis podnoszą dziś smak niemal każdego lagera na kuli ziemskiej. Lager, czyli duńskie piwo jasne pełne najlepiej  smakuje w Tuborg.

Kraina unikatów

Na przestrzeni dziejów Carlsberg zdominował browarnictwo w Danii. Nie znaczy to jednak, że odwiodło to pozostałych Duńczyków od rozwijania smykałki do piwowarstwa i pasji warzenia piwa. W ostatnich latach w całej Danii, jak grzyby po deszczu zaczęły powstawać małe mikrobrowary. Pojedyncze rodziny, które do tej pory „do obiadu” produkowały piwo w swoich piwniczkach wyszły na krajowy rynek i szybko zyskały sympatię duńskich smakoszy.

Dania stała się krajem piwnych unikatów. Thisted Bryghus, mały browar ze stuletnią tradycją, położony w północnozachodniej Jutlandii podbija dzisiaj światowe rankingi swoimi piwami, m.in. słynnymi Limfjords Porter oraz Porse Guld. Pierwsze, nazywane jest przez znawców „Piwem Gentelmanów”.

Na wydobywaniu jego smaku Mistrz Piwowarstwa Peter Klemensen spędził 7 lat. Opłaciło się, bo Limfjords Porter, z kombinacją wędzonego oraz żytniego słodu z angielską lukrecją robi prawdziwą furorę. Nie ustępuje mu Porse Guld – niepasteryzowany złoty lager z domieszką woskownicy europejskiej. Ta znana ze swojego żywicznego zapachu roślina jest dziś powszechnie stosowana jako składnik preparatów odstraszających owady. Jednak przez długi czas – od średniowiecza do XVI wieku – stanowiła nieodzowny element warzenia piwa, o którym zapomniano, kiedy trunek zaczęto wytwarzać z chmielu. Przypomniał sobie o nim Thisted Bryghus, a wraz z nim współcześni smakosze. Ciekawostką jest, że skupiska tej rzadkiej rośliny znajdują się dziś głównie na Jutlandii i nad Zalewem Szczecińskim.

Piwo - napój, który nie umiera

O Bornholmie, znanym jako Perła Bałtyku, mówi się, że ma w sobie wszystko, co potrzebne do szczęścia – piękne zabytki kultury, malownicze krajobrazy, spokój, cudowną pogodę… To szczęśliwe „wszystko” nie byłoby kompletne bez własnego browaru, dlatego taki na wyspie oczywiście się znajduje. Svaneke Bryghus znany jest jako producent piwa doskonałej jakości, które nie zawiera konserwantów ani żadnych nienaturalnych specyfików. Obecnie, w browarze produkuje się kilkanaście rodzajów piwa. Należą do nich m.in.:

  • złoty lager Aurum;
  • transparentne, ciemne Choko Stout z intensywnym aromatem czekolady, wędzonego słodu i kawy;
  • prawdziwie pomarańczowy Høst Bryg (Harvest Brew),
  • wytwarzany specjalnie na Noc Świętojańską – Lord Hâns.

Ostatnio na wyspie pojawił się także Den Udødelige Hest (The Immortal Horse) – Vintage Porter 2008. To unikatowe piwo zainspirowane jest ludową pieśnią o kamieniarzu Kalle Wahlgren, który musiał się mocno upić, aby zabić swojego słabego, chorego konia. Następnego dnia koń był jednak nadal żywy, na dodatek, pozostawał w pełnym zdrowiu. Warzony „Nieśmiertelny Koń” jest podobno identyczny – „nie można go odstawić”.

Duńskie piwa - kolekcjonerskie smaczki i prawdziwe dziwadła

Jednym z najbardziej niesamowitych duńskich tworów jest Bryggeriet Djævlebryg – browar z piwem warzonym przez Diabła. Założony został 6.06.06r. przez braci Lindgreen i ich przyjaciela, dyplomowanego chemika – Olafa Huusfeldta. Producenci z wielkim dystansem i poczuciem humoru podchodzą do swojego wynalazku. Tłumaczą, że od kiedy w zachodniej kulturze Diabeł symbolizuje przyjemności życia, do których niewątpliwie należy picie piwa, a na przestrzeni dziejów piwo było produkowane przez liczne opactwa i klasztory, potrzebna jest zdrowa równowaga, którą przynieść może tylko diabelska opozycja.

Piwa z diabelskiego browaru noszą oczywiście odpowiednie imiona, i tak, wśród nich znaleźć można: Mistyczne, Wolę Schopenhauera, Starego Mephisto, Nekrona, Syna Nekrona i Dumę Nekrona. Najbardziej kontrowersyjne jest niewątpliwie piwo Bezbożne (Godless), tworzone specjalnie dla członków Duńskiego Stowarzyszenia Ateistów. Co więcej, ze sprzedaży każdej pojedynczej butelki Bezbożnego, browar przeznacza jedną duńską koronę na rzecz towarzystwa.

Te i inne unikaty znaleźć można w, otwartym dla turystów, Starym Browarze Carlsberga. Oprócz historycznych przyrządów, maszyn i pamiątek związanych z produkcją koncernu, znajduje się tu też największa na świecie, a tym samym zapisana w Księdze Rekordów Guinnessa – kolekcja butelek piwa.

Kolekcja piwa w Browarze Carsberg gromadzi ponad 18 tysięcy egzemplarze. Każdego roku podziwiana jest przez ponad 135.000 turystów.

Jednym z ciekawszych unikatów jest Piwo Słoń (The Elephant Beer), wyprodukowane przez Carlsberga na cześć czterech słoni, które dźwigają wierzę u wrót do Nowego Browaru. Słonie były pomysłem syna J.C. Jacobsena – Carla, który po śmierci ojca przejął rodzinny biznes. Ich budowa inspirowana była słynnym rzymskim Obeliskiem Minerwy, którego umieszczono na grzbiecie słonia stworzonego przez artystę Herculesa Ferratę i nazywanego przez rzymian Kurczaczkiem Minerwy. Cztery duńskie słonie symbolizują siłę, pomyślność i czwórkę dzieci Carla.

Piwo znaczy Fest

Jednak Dania, to nie tylko duńskie trunki. Od 2000 roku, w maju organizowany jest w tu Festiwal Piwa, podczas którego spróbować można zarówno krajowych, jak i zagranicznych specyfików. Letnie festiwale, których na duńskim lądzie nie brakuje, niezależnie od tego, czy promują lokalną kuchnię, rockowych artystów, czy dziedzictwo narodowej kultury bez piwa raczej się nie obchodzą. Degustacje odbywają się zarówno na świeżym powietrzu, jak i w przytulnych restauracjach czy pubach, które serwują regionalne i światowe specyfiki. Bez względu na to, czy jest się fanem znanych marek, miłośnikiem tradycyjnych receptur, czy zwolennikiem nowości, Dania jest dobrym miejscem, aby napić się swojego ulubionego piwa. A potem znaleźć jeszcze jedno ulubione.

Podróż do Danii najlepiej odbyć korzystając z promu do Szwecji na trasie Świnoujście-Ystad, by potem przez most Oresund przedostać się do Kopenhagi.

Katarzyna Anosowicz