Czasy, kiedy zmęczeni narciarze opuszczali zjazdowe tory, by przez resztę wieczoru odpoczywać przy kominku z kubkiem migdałowego glöggu, odchodzą w zapomnienie. Dziś zapadający mrok to sygnał do startu dla skuterów, śnieżnych hulajnog i psich zaprzęgów. Zapnijcie pasy, włóżcie kaski – pora na après-ski!

Nazwa „après-ski” pochodzi z języka francuskiego i oznacza dosłownie „po nartach”. Terminem tym określa się wszelkiego rodzaju atrakcje czekające na narciarzy, którzy po całym dniu zwariowanego szusowania po stokach i w śnieżnych funparkach zjeżdżają z gór, by (nierzadko w pełnym sportowym umundurowaniu) rozpocząć wspólną zabawę. Pracownicy hoteli, restauracji i popularnych biur podróży prześcigają się w wymyślaniu coraz to nowych rozrywek, spośród których do najmniej oryginalnych należą imprezy z muzyką na żywo, karaoke i pokazami tańca. W połączeniu z charakterystyczną narciarską modą i najnowszymi sportowymi gadżetami aktywności zaliczane do après-ski tworzą już rodzaj osobnego, wyjątkowego lifestyle’u. Proponowana przez organizatorów oferta zimowych rozrywek jest obecnie tak bogata, że może dostarczyć turystom nawet więcej wrażeń niż narty czy snowboard!

Z wiatrem na twarzy

Wśród początkujących oraz miejscowych narciarzy największą popularnością cieszą się szwedzkie kurorty Vallåsen i Vångabacken. Wspaniale jeździ się tu nawet poza sezonem, bo używane na stokach śnieżne armatki uzupełniają topniejące warstwy białego puchu. W Vallåsen, pośrodku niebieskiego szlaku znajduje się ponadto słynny herbaciany bar oraz Terrängpark otwarty na nocne szaleństwa na snowboardzie. Innym miejscem, w którym śnieżna zabawa nigdy się nie kończy jest szwedzki kurort Åre. Nawet po zapadnięciu zmroku narciarze mogą tu szusować na 107 najlepiej na świecie oświetlonych zjazdowych trasach. Amatorom adrenaliny i wiatru na twarzy pragnącym poczuć iskrę prawdziwej sportowej rywalizacji, Åre oferuje jednak znacznie szersze możliwości spożytkowania niewyczerpanych podczas szaleństw na stoku pokładów energii.

Wielbiciele karkołomnych wyścigów mogą wziąć udział w nocnym rajdzie na wielkich śnieżnych skuterach, oświetlając górskie ścieżki specjalnymi reflektorami i obserwując pierzchające renifery.

Niezwykłych emocji dostarczają także wyścigi psich zaprzęgów. Turyści zajmują miejsca w saniach ciągniętych przez gromadę alaskańskich husky (największe sfory liczą nawet kilkanaście psów) i sterują zwierzętami przy pomocy odpowiednich komend. Aby nakłonić czworonogi do szybkiego biegu, należy krzyknąć: „Framät!” („Naprzód!”). Trzeba jednak uważać, by gwałtowne szarpnięcie zrywających się psów nie odrzuciło nas do tyłu. Rozpędzonego zaprzęgu nie sposób już bowiem dogonić, a obserwowanie uciekających psów może wydać się zabawne tylko przypadkowym gapiom. Nie lada sztuką jest też pokonywanie zakrętów. Wymaga ono doskonałego wyczucia równowagi oraz umiejętności zsynchronizowania się ze zwierzętami. Kto nie jest gotowy, by podjąć takie wyzwanie, może zająć miejsce przeznaczone dla pasażera i oddać ster profesjonalnemu. Najszybsze psie zaprzęgi liczą od 4 do 6 psów i potrafią rozwinąć prędkość nawet do 50 km/h.[/box]poganiaczowi psów.

W krainie lodu

Turystom, którzy zdążyli już sprawdzić się w jeździe na skuterach i saniach zaprzężonych w rozpędzone psy husky, powiew świeżości zapewni ice-karting. Zamarznięte jezioro to idealne miejsce na wytyczenie gokartowych tras, a rajd po lodowej powierzchni jest nie tylko znacznie bardziej urokliwy, ale także bezpieczniejszy od tradycyjnej jazdy po upstrzonej przeszkodami hali. Sztywne bandy zastępują tu bowiem zaspy odgarniętego z tafli śniegu, zapewniające miękkie lądowanie wszystkim tym, którzy przeoczyli zakręt i wypadli z toru.

Do popularnych rozrywek należą ponadto zachwycające pokazy jazdy figurowej. Jeśli jednak ktoś sądzi, że na tym kończy się gama szwedzkich lodowych atrakcji, nie docenia pomysłowości lokalnych przedsiębiorców! W ostatnim czasie prawdziwą furorę robi łowienie ryb w przeręblach.

Wycinając otwór w lodzie i zanurzając wędkę z przynętą pod lśniącą taflą skrywającą podwodne tajemnice, można poczuć się jak Tuttiki z opowieści o Muminkach. Na efekt łowów czeka się w jednym ze specjalnych, samorozkładających się namiotów, degustując rozgrzewające lokalne likiery. Ponadto wiele górskich miasteczek proponuje turystom – mrożące krew w żyłach dosłownie i w przenośni – nurkowanie pod lodem. Wpadające przez taflę, rozproszone światło, połączone z niezwykłą ciszą uśpionego wodnego świata, stwarza wrażenie przejścia do innego wymiaru. Przebywający pod lodem nurkowie mogą spacerować po jego powierzchni z głową w dół. Zanurzający się pod lód nurkowie mogą swobodnie ślizgać się po jego tafli głową w dół, a nawet grać w tej pozycji w hokeja.[/box]a także wykuwać w nim otwory i obserwować uciekające bąbelki powietrza. Jest to jednak niebezpieczny sport wymagający wcześniejszego przygotowania i zachowania wielu środków ostrożności.

-> Więcej o białym szaleństwie i szusowaniu w Skandynawii przeczytasz tu: Na narty do Skandynawii <-

Hulajnogą po ośnieżonym zboczu

Z bogatej oferty après-ski słynie ponadto norweskie Geilo nazywane „wioską czekoladowych domków”. Wielbicieli białego szaleństwa przyciąga w to miejsce nie tylko bajkowa architektura przywodząca na myśl słodką chatkę czarownicy z baśni o Jasiu i Małgosi, ale także moc przygotowanych dla nich atrakcji, takich jak nowoczesne kręgielnie czy kursy wspinaczki w lokalnym linowym parku, które w każdym znudzonym narciarzu obudzą uśpionego Tarzana. Opuszczający stok turyści mogą udać się do istniejącej od 1882 roku kuźni Brødene Øyo As na pełen humoru pokaz „Od szybów do robotów” prezentujący historię produkcji narzędzi od czasów prehistorycznych po dzień dzisiejszy i wykuć swój własny hak pod okiem doświadczonego kowala. Doskonałym pomysłem na wieczorną zabawę w gronie przyjaciół lub rodziny jest też wypożyczenie zestawu zimowych hulajnóg (które z łatwością pokonują górskie ścieżki czy wyboiste zbocza) i wspólne okrążenie całej czekoladowej wioski. Wczasowicze preferujący spokojny wypoczynek przy suto zastawionym stole chętnie odwiedzą natomiast zabytkowy dworek Geilojordet. Mieszcząca się tam kawiarnia oferuje gościom szeroki wybór tradycyjnych lokalnych przysmaków, takich jak rømmebrød (rodzaj bułek z kwaśną śmietaną), zupa rybna, gofry z kurkumą i kardamonem czy lefse – ziemniaczane naleśniki, okryte pierzynką z cukru i śmietany.

Zimowy raj dla zmysłów

Narciarze, którzy po ostatnim zjeździe ze stoku marzą wyłącznie o ukojeniu ciała i duszy, mogą skorzystać z bogatej oferty SPA oraz słynnych skandynawskich restauracji. Do najpopularniejszych lokali należy obecnie mieszcząca się w norweskim kurorcie Hemsedal Skitua Restaurant, która w każdy piątek i sobotę organizuje rock’n’rollowe imprezy après-ski z muzyką na żywo. Niegasnącym zainteresowaniem cieszą się także szwedzkie bary leżące w rejonie Åre. Spośród nich na wyróżnienie zasługuje Fjällgården posiadający boisko do curlingu, militarny kampus i wieloosobowe jacuzzi z widokiem na jezioro, w których można się odprężyć i porozmawiać przy lampce szampana. Szukający wrażeń turyści kierują swoje kroki do Wallmans – klubu z kelnerami-aktorami, słynącego z pokazów burleski. Jednym z ulubionych norweskich przysmaków narciarzy są gofry podawane na kilkanaście sposobów. Można je jeść zarówno na słono – z bekonem lub kozim serem, jak i na słodko – z dżemem z borówek, malinami, bitą śmietaną czy korzennymi przyprawami. [/box]Poszukiwaczy kulinarnych inspiracji z pewnością zadowoli natomiast smak legendarnej tajskiej zupy serwowanej w eleganckiej restauracji Dahlbom På Torget.

Obserwując stale poszerzającą się ofertę après-ski, można na chwilę zapomnieć o niedogodnościach zimy, która przedwcześnie skrywa przed nami słońce, a za kołnierze wsypuje garści białego puchu. Wykorzystajmy ten moment zadumy do zaplanowania własnego wymarzonego urlopu w skandynawskiej krainie śniegu i rozpocznijmy odliczanie dni do jednej z najwspanialszych przygód w naszym życiu!

Wybierasz się na narty? Nie czekaj i sprawdź nasze rejsy promem do Szwecji!

Agnieszka Moroz