Tym, co najbardziej ciekawi turystów, jest kuchnia kraju, do którego przybywają. Każdy naród może bowiem pochwalić się charakterystycznymi potrawami, które serwuje się na co dzień lub od święta. W Polsce będą to pierogi, bigos, gołąbki czy żurek. A z czego słynie kuchnia norweska? Przyjrzyjmy się najpopularniejszym daniom, które na stałe zagościły w jadłospisach Norwegów.

Lutefisk i inne dania rybne

W związku z rozwiniętym przemysłem rybnym w Norwegii znajdziemy wiele dań z rybą w roli głównej – od kwaszonych, przez fermentowane, aż po suszone. Tradycyjna suszona ryba nawiązuje do czasów wikińskich, kiedy to ten sposób konserwowania żywności umożliwiał przechowywanie ryb na łodziach przez długie tygodnie. Mimo że te czasy już dawno minęły, Norwegowie nadal chętnie pałaszują suszoną rybę. Jej najpopularniejsze rodzaje to klippfisk (ryba suszona i solona) oraz tørrfisk (ryba wyłącznie suszona, bez dodatku soli, w Polsce znana jako sztokfisz).

Z pewnością słyszałeś też o słynnej rybie marynowanej w żrącym ługu, czyli lutefisk. Nazywana niekiedy „rybą mydlaną” jest daniem dla odważnych, którego smaku nie da się zapomnieć. Do przygotowania ryby z ługu wykorzystuje się suszoną rybę (tørrfisk), którą przez kilka dni moczy się w wodzie, a następnie maceruje w silnie żrącym ługu sodowym. Dzięki tej substancji dochodzi do redukcji białek i zwiększenia objętości ryby. Po kilku dniach wyjmujemy rybę z ługu i znów namaczamy w wodzie, aby pozbyć się toksycznej substancji żrącej. W efekcie otrzymujemy rybę o mocnym, charakterystycznym zapachu i smaku oraz galaretowatej, mydlanej konsystencji. Ze względu na czasochłonne przygotowywanie dania lutefisk podaje się zwykle na specjalne okazje, na przykład Boże Narodzenie.

Innym daniem rybnym jest bacalao, które do Norwegii przywędrowało w XIX wieku wraz z hiszpańskimi kupcami. Potrawa ta pochodzi z kuchni portugalskiej i składa się z suszonej ryby, cebuli, ziemniaków, oliwy, marynowanej ostrej papryki oraz pasty pomidorowej.

W kuchni norweskiej można znaleźć również znacznie łagodniejsze dania z ryb, takie jak fiskeboller. Są to pulpety rybne podawane zazwyczaj w towarzystwie sosu beszamelowego (hvitsaus), które gotuje się na mleku lub wodzie. Norwegowie chętnie jadają również rybne kotlety mielone o nazwie fiskekaker, smażone na maśle lub margarynie. Masę rybną potrzebną do przyrządzenia dwóch powyższych dań można też wykorzystać do zrobienia fiskepudding, czyli pasztetu, który przed podaniem kroimy na plastry i smażymy na patelni.

Norwegowie chętnie sięgają także po pasty rybne, idealne do kanapek i chrupkiego pieczywa. Najsłynniejszą z nich jest kaviar – pasta kanapkowa z ikry dorsza, do której producent dodaje olej, cukier i przyprawy. Pasty w tubce są na tyle chętnie wybierane przez mieszkańców kraju fiordów, że w tej formie można kupić również różnego rodzaju sery czy majonez.

Fårikål i norweskie dania mięsne

Potrawy mięsne są mniej popularne niż rybne, głównie ze względu na wysoką cenę mięsa. Tego rodzaju dań nie może jednak zabraknąć na wigilijnym stole. Szczególnie chętnie przygotowuje się pieczone żeberka wieprzowe (svineribbe), które podaje się z kapustą kiszoną lub czerwoną – ta potrawa jest najczęściej serwowana w środkowej i wschodniej Norwegii. Z kolei na zachodzie i północy kraju zwykle podaje się żeberka jagnięce (pinnekjøtt), koniecznie w towarzystwie ziemniaków i puree z brukwi.

Daniem mięsnym uznawanym za norweską potrawę narodową jest również fårikål, czyli baranina w kapuście. Baraninę najczęściej jada się jesienią, a to dlatego, że ostatni czwartek września jest właśnie dniem fårikål. Potrawy mięsne spożywane na co dzień to głównie kotlety mielone kjøttkaker i karbonader. Te drugie uznawane są za nieco chudsze. Charakterystycznym daniem kuchni norweskiej jest również suszony udziec barani fenalår, który podaje się w bardzo cienkich plasterkach.

Dość ekstremalną potrawą jest natomiast smalahove, czyli… owcza głowa. Już sam wygląd tego dania może odstraszać, co nie zmienia faktu, że w Norwegii smalahove to prawdziwy rarytas. Głowę owcy najczęściej spożywa się w okresie przedświątecznym, a choć przysmak ten jada się w całej Norwegii, jest to potrawa charakterystyczna dla zachodniej części kraju. Historia tego dania nie jest do końca znana, choć prawdopodobnie owcze głowy w przeszłości jadło się ze względu na brak lepszej alternatywy. Podczas gdy zamożniejsi Norwegowie zjadali inne części mięsa, biedniejsi musieli zadowolić się głową. Smalahove tradycyjnie podaje się z gotowanymi ziemniakami, puree z rzepy oraz wywarem, w którym gotowano głowę.

-> Z czego słynęła kuchnia Wikingów przeczytasz tu: Kuchnia wikingów <-

Norwegia na słodko

Norwegowie uwielbiają słodkości, o czym świadczy obecność dania na słodko wśród tradycyjnych potraw wigilijnych. Mowa oczywiście o julegrøt, świątecznym puddingu ryżowym gotowanym na wodzie lub mleku. Pudding obowiązkowo przyprawia się masłem, cukrem i cynamonem. Podczas wieczerzy wigilijnej do jednego z puddingów wrzuca się migdał – znalezienie go w julegrøt zwiastuje szczęście w przyszłym roku. Ryżowy pudding jada się również w okresie pozaświątecznym, lecz wtedy nazywany jest po prostu risgrøt.

Innym znanym daniem na słodko są gofry (vafler), które cieszą się tak dużą popularnością, że wiele firm, instytucji i szkół organizuje „dni gofrowe”. W takim dniu wyznaczona wcześniej osoba jest odpowiedzialna za przyrządzenie gofrów z dodatkami. Vafler najczęściej zjada się z dżemem, śmietaną i brązowym serem (brunost). Ten słynny ser produkowany z mleka koziego wyróżnia się intensywnym, słodkim, karmelowym smakiem. Alternatywą dla sera koziego jest krowi, nazywany fløtemysost.

Warto też spróbować norweskich słodyczy, które przez turystów uznawane są za jedne z najlepszych. Kultową słodką przekąską jest w Norwegii wafelek Kvikk Lunsj, produkowany już od ponad 80 lat. Nie wypada iść na spacer w góry bez Kvikk Lunsj, który doskonale mieści się w kieszeni kurtki i dostarcza energii niezbędnej podczas pieszej wycieczki. Ciekawostką jest, że po rozpakowaniu wafelka na wewnętrznej stronie opakowania znajdziemy praktyczne porady dla turystów. Ten wycieczkowy wafelek najszybciej znika ze sklepów w okresie wielkanocnym, kiedy to Norwegowie wybierają się do swoich domków letniskowych (hytte) na przerwę świąteczną (påskeferie).

Na uwagę zasługuje też norweska czekolada marki Freia, sprzedawana najczęściej w podłużnych tabliczkach 200 g. W Skandynawii dużą popularnością cieszą się też słodycze lukrecjowe, takie jak cukierki, czekolady, żelki, gumy do żucia czy lody. Lukrecja (lakris), nazywana „czarnym złotem Północy”, ma zarówno zwolenników, jak i przeciwników, a wielu turystów sceptycznie podchodzi do tego specjału. Na początek warto więc sięgnąć po czekoladę z lukrecją – to połączenie nie ma sobie równych!

Grandiosa, taco i hot dogi

Niektórych turystów dziwi fakt, że mimo tak ciekawej kuchni Norwegowie najczęściej jadają dania kuchni włoskiej i meksykańskiej. Jednak czy jest wśród nas ktoś, kto codziennie pałaszuje pierogi, gołąbki lub bigos? Takie dania najczęściej rezerwujemy na specjalne okazje.

Pizza Grandiosa bywa niekiedy żartobliwie nazywana nieoficjalną potrawą narodową Norwegii. Grandiosa nie jest jednak wyszukanym specjałem kuchni włoskiej, a po prostu mrożoną pizzą sprzedawaną w kartonie. Norwegia od lat znajduje się w czołówce krajów, w których spożywa się największe ilości mrożonej pizzy. Aby uczynić to danie nieco bardziej norweskim, Norwegowie niekiedy podają je razem z kwaśną śmietaną (rømme).

Z kolei taco jest tak popularne w Norwegii, że w marketach można znaleźć półki przeznaczone na składniki potrzebne do jego przygotowania. Dniem taco jest piątek, czyli tzw. Taco fredag. Dlaczego akurat piątek? W Norwegii znany jest zwyczaj fredagskos, który polega na spędzaniu piątkowego wieczoru w domu, w towarzystwie przyjaciół, telewizji i słodkich oraz słonych przekąsek – w tym obowiązkowo taco!

W Norwegii dużą popularnością cieszą się też bary szybkiej obsługi i food tracki. Mieszkańcy kraju fiordów szczególnie chętnie zjadają hot dogi, które doczekały się tam nawet własnej nazwy: pølse i brød(parówka w chlebie). Oprócz klasycznego hot doga w Norwegii zamówimy także pølse i lompe, czyli parówkę w naleśniku ziemniaczanym. To danie zjada się między innymi 17 maja, podczas obchodów Dnia Konstytucji.

Od śniadania do kolacji

Na koniec przyjrzyjmy się poszczególnym posiłkom zjadanym w ciągu dnia przez przeciętnego Norwega. Pierwszy z nich to oczywiście śniadanie (frokost), na które często jada się chleb razowy (grovbrød) lub chrupkie pieczywo (knekkebrød). Wszystko, co położymy na kanapce, możemy określić jednym słowem: pålegg. W gwarze wielkopolskiej funkcjonuje praktyczny odpowiednik tego wyrazu, a jest nim ‘obkład’.

Pomiędzy śniadaniem i obiadem spożywa się lunsj, najczęściej między godziną 11.00 a 12.00. Drugie śniadanie, które zabieramy ze sobą do pracy, to matpakke. Jest to norweski odpowiednik polskich kanapek, który jednak różni się od śniadań przygotowywanych przez Polaków. Podczas gdy nasza kanapka złożona jest zwykle z dwóch kromek, matpakke składa się tylko z jednej. Otwarte kanapki przekładamy kawałkami papieru, dzięki czemu pålegg nie przykleja się do spodu sąsiedniej kromki.

W następnej kolejności jemy obiad (middag). Jest to najczęściej ciepłe danie rybne lub mięsne spożywane wraz z ziemniakami, ryżem lub makaronem. Największą popularnością cieszą się oczywiście potrawy z dorsza i łososia. Jeśli chodzi o ziemniaki, najczęściej polewa się je ciemnym sosem pieczeniowym i posypuje koperkiem. A co po obiedzie? Obowiązkowo filiżanka kawy! I to z pewnością nie pierwsza. Norwegowie piją bardzo dużo kawy – jeden mieszkaniec wypija nawet 10 kg w ciągu roku! Z tego względu na każdym kroku znajdziemy kaffekroker – kącików kawowych nie może zabraknąć w miejscach pracy, urzędach, szpitalach, bibliotekach, siłowniach, bankach czy sklepach.

Ostatnim posiłkiem jest oczywiście kolacja (kveldsmat). W tej kwestii, podobnie jak w Polsce, panuje dość duża dowolność: niektórzy zjadają kanapki, drudzy dania na ciepło, a jeszcze inni przygotowują taco lub wrzucają do piekarnika Grandiosę.

Marzy Ci się oryginalny norweski posilek? Nie czekaj i sprawdź nasze rejsy promem do Szwecji!