Któż z nas nie pamięta, jak będąc dzieckiem wyczekiwał jednego, jedynego dnia w roku – dnia pachnącego choinką i barszczem z uszkami, cieszącego prezentami…

Astrid Lindgren w „Dzieciach z Bullerbyn” pokazała czytelnikom z całego świata, jak wygląda Boże Narodzenie w Szwecji. O zwyczajach świątecznych oraz swoich emocjach opowiada mała Lisa, bohaterka powieści.  I tak z jej dziecięcej perspektywy strona po stronie poznajemy szwedzką tradycję.

Prosiaczkowe pierniczki

Dla Lisy i jej szwedzkich przyjaciół Gwiazdka rozpoczyna się wraz z pieczeniem pierników. Tego dnia każde dziecko otrzymuje kawałek ciasta, z którego może przygotować ciastko o dowolnym kształcie. Najchętniej mali cukiernicy korzystają z foremki w kształcie prosiaczka. Kiedy już wszystkie pierniki są gotowe, z pozostałego po wykrawaniu kształtów ciasta piecze się jedno duże ciastko, które będzie nagrodą w konkursie. Jakim? Bardzo prostym, bo ciastko trafi do tego, kto zgadnie, ile ziaren grochu wsypano do butelki. Lisa opowiada, że dzieci wsypały 322 ziarnka, po czym obeszły całe Bullerbyn. W powieści Astrid Lindgren najlepiej zgadywał najstarszy mieszkaniec wioski zwany przez wszystkich dziadziusiem. To jemu przypadł smakołyk.

Choinkowy zawrót głowy

Chwilą wyczekiwaną przez szwedzkie dzieci jest wyprawa z ojcami do lasu po choinki.  To przecież taka frajda! Po świerki dzieci z Bullerbyn jadą saniami, bo w lesie jest tyle śniegu, że trzeba go strząsać z drzewek. Niejeden z czytelników szczerze zazdrościł dzieciom z Bullerbyn tego śniegu i jazdy saniami przez las.

Lisa emancypantka?

Czasami 7-letnia Lisa zaskakuje nas swoja postawą, według niej niesprawiedliwy jest przedświąteczny podział ról. Mężczyźni wraz z dziećmi jadą po choinki, a tymczasem mamusie muszą w kuchni szykować jedzenie. Lisa nazywa je wprost – „biedaczkami”.  Czy rzeczywiście jest to jawna niesprawiedliwość, jak twierdzi Lisa? Pomyślmy tylko, jak wyglądałaby kolacja przygotowana przez tatusiów i odwrotnie – jak kobiety dałyby sobie radę ze ścięciem świerku? Ale to już temat na całkiem inną powieść.

Wigilia pachnąca świerkami

Tymczasem w Bullerbyn mała Lisa w wigilijny ranek wstaje niezwykle podekscytowana. Bo dzień to zupełnie wyjątkowy. W salonie leżą nowe gałgankowe chodniki, a poręcz wokół pieca przyozdobiona jest białą, czerwoną i zieloną bibułą. Już od rana na stole rozłożony jest odświętny obrus, a wszystkie miedziane rondle wyszorowane. Czas na choinkę. To zadanie dzieci, jednak tatuś pomaga im stroić drzewko. Nie może zabraknąć jabłek i upieczonych wcześniej pierniczków, chorągiewek, świeczek i cukierków. Dzieci do sklejonych wcześniej koszyczków wkładają rodzynki i orzechy – one również zawisną na choince. Na drzewku w domu Lisy wiszą także aniołki z waty, te same którymi choinkę zdobiła jej mama, gdy była małą dziewczynką. Dzieci pomagają też przy zdobieniu drzewka dziadziusiowi. Pamiętają także o samotnej Kristin z Zagajnika, której zanoszą kosz pełen smakołyków przygotowany przez „bullerbynowe” mamy. Ugaszczanie wszystkich, którzy tego potrzebują, to szwedzka tradycja.  Po powrocie z Zagajnika, dzieci oszukują głód kawałkami chleba maczanymi w rondlu, w którym gotuje się kiełbasa i szynka.

-> O innych tradycjach bożonarodzeniowych przeczytasz tu: Szwedzkie tradycje bożonarodzeniowe <-

Czas oczekiwania

Każdy z nas zapewne pamięta to podniecenie, jakie ogarnia dzieci wypatrujące na niebie pierwszej gwiazdki. Towarzyszy ono chyba wszystkim młodym ludziom na świecie. I nie inaczej jest z dziećmi z Bullerbyn. Lasse, brat Lisy, twierdzi, że popołudniowe wigilijne godziny to coś, od czego ludzie siwieją. Pamiętamy przecież z dzieciństwa, jak tego dnia czas upływa wyjątkowo wolno. Kiedy w końcu na dworze robi się ciemno, dzieci wraz z podarkami udają się do przyjaciół z sąsiednich domów, ubrani w czapeczki krasnoludków i maski. Polskie dzieci wierzą w świętego Mikołaja – szwedzkie natomiast – w krasnoludka wigilijnego Jultomte.

Migdałowa wróżba

W końcu nadchodzi czas wigilijnej kolacji. Na stole palą się świece. Lisa wspomina o świątecznej szynce – w Szwecji nie ma bowiem zwyczaju spożywania w Wigilię jedynie postnych pokarmów. Poza szynką w Bullerbyn je się także kaszę. W kaszy można znaleźć migdał – ten, kto na niego trafi – z pewnością niebawem stanie na ślubnym kobiercu. Po wieczerzy, kiedy wszystko jest już posprzątane, nadchodzi czas obdarowywania się prezentami. To niezwykle ekscytująca chwila dla dzieci na całym świecie. Lisa podkreśla, że jak co roku ma gęsią skórkę. Najpierw jednak tatuś Lisy odczytuje fragment z Biblii o narodzinach Jezuska, a dziewczynka recytuje wierszyk.

Tańce i śpiewy

Gdy dzieci śpiewają piosenkę „Gdy zabłyśnie świąteczny poranek”, najstarszy z braci przebrany za krasnoludka Jultomte przychodzi z podarkami, wśród których nie brakuje zabawek, gier czy książek. Dzieci cieszą się nie tylko z prezentów, które otrzymują, ale także z radości obdarowywanych. To jest równie przyjemne! Mamie Lisa wyszyła krzyżykami serwetkę, ojcu – podarowała kalendarz. Wigilię wieńczą wspólne tańce wokół choinki. Zbierają się wszystkie dzieci z Bullerbyn i śpiewają „I znowu jest gwiazdka”, czy piosenkę „Koś, koś owies”, i radośnie tańczą.

Białe szaleństwo

Kolejne dni świąteczne upływają dzieciom na czytaniu otrzymanych książek i… na zabawie na śniegu. Urządzają wyścigi statków wikingów, a białe szaleństwo udziela się wszystkim – ojcowie pożyczają sanie od swych latorośli i zjeżdżają z pagórków. Bawią się jak przed laty. Lisa stwierdza, że są dziecinni. Przyznajmy jednak szczerze – któż z nas nie miałby frajdy z takiej zabawy!

By znów poczuć się dzieckiem

Święta w Bullerbyn niewiele różnią się od tych naszych, w Polsce. Lindgren odmalowała wspaniały świat dzieci, które przeżywają święta, są rozemocjonowane, a zarazem czułe i wrażliwe. Cieszą się swoim dzieciństwem i potrafią się wspaniale bawić. Czytając tę opowieść nietrudno zatęsknić za dzieciństwem. A może warto w te święta znów na chwilę być dzieckiem, z ekscytacją otwierać prezenty i choć na chwilę zapomnieć o obowiązkach i trudzie przygotowań?

-> Jeśli chcesz spotkać bohaterów bajek Astrid Lindgren przeczytaj koniecznie: Pippi, Emil, dzieci z Bullerbyn i spółka <-

Najważniejsza jest przecież ta jedyna, niepowtarzalna atmosfera świąt rodzinnych, pachnących choinką i wypełnionych radością.

Paulina Bartczak-Zalewska